Ślepo wierzyłam mężowi. Udawałam, że nie widzę niczego podejrzanego. Nigdy nie spodziewałam się, że wbije mi nóż w plecy.
Pod koniec roku mąż powiedział, że chciałby na kilka dni pojechać do rodzinnej miejscowości, odwiedzić grób rodziców i spotkać się z siostrą, która mieszka niedaleko. Spytał, czy nie mam nic przeciwko.
Nie miałam. Nie widziałam niczego dziwnego w tym, że chce jechać w rodzinne strony. Bardzo kochał to miejsce i był zżyty z siostrą. Ja nie mogłam z nim pojechać, bo trzymały mnie zobowiązania.
Mąż wrócił do domu tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Od razu zauważyłam, że coś jest nie tak, ale zwalałam to na nostalgię po wyprawie w rodzinne strony i świadomość upływającego czasu.
Niespodziewanie, w drugi dzień świąt, oświadczył, że zamierza złożyć pozew o rozwód. Byłam oszołomiona tą wiadomością i całkowicie odjęło mi mowę. Nie byłam nawet w stanie wydusić z siebie pytania "dlaczego?". Zresztą nie musiałam, mój mąż postanowił być ze mną całkowicie szczery.
Okazało się, że od dłuższego czasu utrzymywał kontakt ze swoją szkolną miłością. Zaprosiła go do siebie, żeby mogli powspominać dawne czasy. Po spotkaniu z nią niespodziewanie stwierdził, że już nic do mnie nie czuje. Przestał dostrzegać we mnie zalety, koncentrując się tylko na wadach.
Doszedł do wniosku, że jestem złą żoną, kochanką i ogólnie „nikim” w porównaniu z nią. Mówił, że przy mnie w ogóle nie czuje się kochany, a przy niej znów ma wrażenie, że żyje.
Próbowałam coś powiedzieć, przekonać go, że nie jest tak, jak mówi, ale on nie zamierzał mnie nawet wysłuchać. Wyprowadził się. Wiem, że zamieszkał z nią.
Miesiąc później dostałam od niego pozew o rozwód. W trakcie rozprawy dowiedziałam się, jak beznadziejną żoną byłam. O wszystko chciał obwinić mnie. Czułam się upokorzona, ale nie zamierzałam dać mu wygrać i obwinić mnie za rozpad naszego małżeństwa.
Powiedziałam, że to mąż mnie zostawił dla innej. Teraz oczekujemy na wydanie werdyktu przez sąd.
Nie rozumiem, jak mógł od tak przekreślić spędzone wspólnie lata. Czy naprawdę to nic dla niego nie znaczyło? Jak doszło do tego, że przed miesiącem byłam jeszcze szczęśliwą żoną, a lada chwila będę nikomu niepotrzebną rozwódką? Jak mam sobie z tym poradzić?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że synowa zdobędzie się na coś takiego. Nigdy jej tego nie zapomnę
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Magdalena C. może mieć poważne kłopoty. Aktorka już usłyszała prokuratorskie zarzuty. O co jest podejrzana i co jej grozi