Jak każda starsza osoba potrzebuje pomocy, ale z ważnego powodu nie mogę jej do siebie zabrać - jest zagorzałą miłośniczką kotów i psów, trzyma w swoim mieszkaniu gromadę zwierząt, a nawet dokarmia bezdomne zwierzęta z okolicy.
Moja matka dokarmia bezdomne zwierzęta. To dobrze, jednak jest pewne "ale"
Wszystkie pieniądze, które jej daję na jedzenie i lekarstwa, wydaje na zwierzęta. Dlatego ostatnio sama przywożę jej potrzebne rzeczy i produkty, bo oczywiście jej emerytury na nic nie starcza. Niedawno wracaliśmy z mężem od gości autobusem, bo samochód został u znajomych. Wtedy właśnie natknęliśmy się na moją mamę żebrzącą o pieniądze. Siedziała przy wejściu na dworzec autobusowy.
Prawie zapadłam się pod ziemię ze wstydu, mój mąż też był w szoku, wie, że regularnie biorę pieniądze z budżetu rodzinnego dla mamy. Powstało oczywiste pytanie - co moja matka robi z pieniędzmi od nas, skoro siedzi i żebrze.
Nie mogliśmy uwierzyć, widząc moją matkę jako żebraczkę na dworcu!
Okazało się, że mama prosiła przechodniów o pieniądze na swoje psy i koty, które trzeba było nakarmić, wyleczyć i wysterylizować.
Wydaje się, że to dobra rzecz, ale co powiedzą nasi przyjaciele, kiedy to zobaczą? Co pomyślą o mnie i moim mężu, że zostawiliśmy starą matkę na pastwę losu? Jednak nie zamierzam płacić za jej niezliczone bezpańskie zwierzaki.
Nie mogę brać odpowiedzialności za setki bezdomnych zwierząt! Nie stać mnie na to!
Mamy ograniczony budżet, który jeszcze pomniejszam, wspierając matkę! Jej niedorzeczne zachowanie mocno nas zaskoczyło, a gdy pierwszy szok minął, poczuliśmy się oszukani i oburzeni jej zachowaniem! Nie dość, że pieniądze od nas przeznacza na zwierzęta zamiast na własne leczenie, to jeszcze przynosi nam wstyd, siedząc przy dworcowych drzwiach i zaczepiając przechodniów!
Nie przegap też tego: O tym obowiązku zapomina wielu Polaków. Niewywiązanie się z niego, grozi karą finansową