Jak podaje portal "ABC Zdrowie", 66-letnia kobieta ze stanu Iowa w Stanach Zjednoczonych została uznana za martwą. Zgodnie z procedurami jej ciało umieszczono w worku. Kilka godzin po tym swojej śmierci, kobieta się ocknęła. Jak mogło dojść do takiej pomyłki?
Stan chorej pogarszał się z każdą chwilą
To jedna z tych historii, która mrozi krew w żyłach. 66-letnia kobieta przebywała od grudnia 2021 roku w Specjalnym Centrum Opieki Alzheimera. W ubiegłym roku stan pacjentki zaczął się systematycznie pogarszać. Przeniesiono ją do części hospicyjnej, gdzie 3 stycznia 2023 roku o godzinie 3 rano stwierdzono u niej brak pulsu i oddechu.
O tym, że kobieta zmarła poinformowano jej bliskich oraz lokalny zakład pogrzebowy. Około godziny 7:30 pracownicy tego ostatniego pojawili się w placówce, żeby zabrać zwłoki. Godzinę później doszło do niecodziennej sytuacji, funkcje życiowe kobiety wróciły.
Pracownicy zakładu pogrzebowego wyczuli u niej puls oraz słaby oddech. Odwieziono ją do z powrotem do placówki. Niestety historia 66-latki nie miała szczęśliwego zakończenia. Zaledwie 48 godzin później kobieta zmarła - tym razem naprawdę.
Kosztowny błąd
Omyłkowe stwierdzenie śmierci kobiety było ogromnym ciosem dla jej rodziny i najbliższych. Nie ma wątpliwości, że mocno przeżyli całą sytuację, będąc aż dwukrotnie narażonymi na konieczność usłyszenia informacji o jej śmierci.
Dla rodziny był to cios kosztowny emocjonalnie, dla placówki może się okazać kosztowny finansowo. CBS News poinformował o tym, że ośrodkowi grozi kara grzywny w wysokości 10 tys. dolarów.
Co sądzicie o całej sytuacji?
To też może cię zainteresować: Anna i Robert Lewandowscy przyspieszyli Walentynki. Nagorętsza polska para celebruje swoją miłość nawet w dresach. Zdjęcia z randki trafiły do sieci
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Małgorzata Rozenek-Majdan nie ma powodów do radości. Gwiazda TVN musi rozstać się z popularnym programem. Dyrekcja stacji podjęła kluczową decyzję