Teraz moja żona jest na urlopie macierzyńskim już czwarty miesiąc z naszym dzieckiem, ale już kończą mi się siły i przede wszystkim chcę ją wysłać do pracy i zostać w domu, żeby wychowywała nasze dziecko.
Moja żona była kiedyś bardzo aktywną kobietą, zawsze dążyła do zdobywania nowych wyżyn. Zawsze doceniałem jej ambicję i chęć zdobycia więcej niż miała, jednak ostatnio bardzo się zmieniła. Dwie cechy drażniły mnie przede wszystkim w ludziach - lenistwo i nieodpowiedzialność. A problem w tym, że taka właśnie stała się moja żona: leniwa, nieodpowiedzialna i bez inicjatywy.
Cieszę się też, że jeśli siedzę z dzieckiem w domu, nie wpłynie to w żaden sposób na moją pracę. Mogę spokojnie i bez problemu wyjechać do pracy zdalnej, w czasie gdy moja żona po odejściu na urlop macierzyński zupełnie przestała pracować. Zrozumiałbym, gdyby miała jakieś hobby, ale siedzi w sieciach społecznościowych przez całą dobę, właściwie nawet nie zwraca uwagi na nasze dziecko. Wiem jednak na pewno, że ma czas na zrobienie czegoś pożytecznego dla rodziny.
Kiedy podzieliłem się tym problemem z naszymi przyjaciółmi, doradzili mi, aby dać żonie czas, aby mogła się opamiętać i przyzwyczaić do nowego statusu. Jednak po porodzie minęły już ponad cztery miesiące, a ona niczego nie zmienia. Nie rozumiem, co się z nią stało, bo przed narodzinami dziecka byliśmy całkowicie szczęśliwą parą. Ożeniłem się z zupełnie inną kobietą, dlatego jeśli moja żona pozostanie tą samą leniwą kobietą, będę musiał ją opuścić.
Nie wstydzę się powiedzieć, że mogę zostawić żonę. Przecież nie planuję porzucić dziecka po rozwodzie: zapłacę mu alimenty i wezmę czynny udział w jego życiu, tylko w nieco innej formie. Może nawet uda mi się jej odebrać dziecko, bo nie ma stałej pracy, stałych dochodów i własnego domu.
Moja mama mówi, że jestem bardzo uprzedzony do żony. Może po części ma rację, ale nie widzę innego wyjścia z tej sytuacji. Wychowałem się od dzieciństwa w atmosferze ambicji, dlatego z własnego doświadczenia wiem, że człowiek zawsze musi pracować, bo inaczej zaczyna się degradować i schodzić po drabinie społecznej.
Nie wiem, jak rozwinie się nasz związek w przyszłości, ale nie chcę wierzyć, że uda mi się dotrzeć do jej umysłu. Moja żona i ja jesteśmy razem od dłuższego czasu, dlatego doskonale rozumie powody mojego niezadowolenia. Może być jej bardzo trudno postawić pierwsze kroki po porodzie, ale zawsze jestem na miejscu i jestem gotów w każdej chwili jej pomóc i wesprzeć. W końcu jestem jej mężem, a nie czyimś wujem z ulicy!
O tym się mówi: Agnieszka Fitkau-Perepeczko młodnieje w oczach. Celebrytka skończyła w tym roku 79 lat. Jaka jest jej tajemnica