Wyjechałam tam, ponieważ zostałam zwolniona z poprzedniej pracy, a miałam na utrzymaniu dwóch małych synów. Dobrze, że babcia zgodziła się nimi zająć. Ja wtedy szybko załatwiłam wszystkie potrzebne dokumenty i zaczęłam nową pracę poza krajem.
Oczywiście tęskniłam za Michałem i Piotrem. Czasami nie widziałam ich przez kilka miesięcy. Ale dawałam z siebie wszystko, co najlepsze. Poświęcałam się dla nich. To oni byli moją motywacją, by iść dalej. Nie oszczędzałam siebie i swojego zdrowia, w pracy podejmowałam dodatkowe zmiany, żeby zarobić dodatkowy grosz i wysłać im pieniądze.
Teraz jestem już stara, a nikt przecież nie chce zatrudniać emerytów. W końcu każdy potrzebuje młodych i silnych, a ja ledwo otwieram drzwi. Uznałam, że już wystarczająco ciężko pracowałam za granicą, czas wracać do domu. Dzieci już dorosły, a ja mam wnuki. Piotr mieszka poza miastem, ma dwupiętrowy dom. Michał kupił duży penthouse w centrum. Oczywiście bez mojej pomocy nie mieliby dachu nad głową. Są już dorośli i potrafią o siebie zadbać, dlatego pomyślałam o własnym mieszkaniu, bo całe życie mieszkałam w akademikach za granicą lub wynajmowałam małe pokoje w starych domach.
Na stacji moje wnuki podbiegły do mnie i rzuciły się w moje ramiona. Dawno ich nie widziałam, dorosły i niedługo pójdą do szkoły! Piotr zaprosił mnie do swojego domu na odpoczynek i uczczenie mojego przyjazdu, bo moja synowa przygotowała już taki pyszny obiad. Brakowało mi rodzinnych spotkań przy kominku. Było wtedy tak radośnie, że płakałam ze szczęścia!
Potem wróciłam do domu. Oczywiście przez lata nikt tam nie mieszkał. Sufit już spadał na głowę, kanalizacja jest stara i cała zardzewiała, wszędzie są pajęczyny, a miejscami skrzypi parkiet. Ale pewnego dnia odwiedził mnie Piotr. Myślałam, że chce mi pomóc. Miał jednak inny cel.
- Posłuchaj, mamo, jest taki problem. Moja żona chce otworzyć własny salon kosmetyczny. Mówi, że to dochodowy biznes. Znaleźliśmy już miejsce na biuro. Tylko brakuje nam kilku tysięcy dolarów. Czy mogłabyś nam pożyczyć lub pójść do pracy na kolejny rok?
- Synu, przepraszam, ale już nie mogę. A kto to wszystko naprawi? Bolą mnie plecy, a ręce już mi się trzęsą. Pracowałam za granicą prawie 20 lat, niedawno wróciłam - a ty odsyłasz mnie z powrotem do pracy?
Potem Piotr długo się ze mną kłócił. Zarzucał mi, że nie chcę pomagać własnemu synowi i ogólnie nazwał mnie skąpcem. Wtedy zadzwonił do mnie też drugi syn Michał i krzyknął do słuchawki, że kocham pieniądze bardziej niż dzieci i wnuki. Nie mogłam słuchać tak obraźliwych słów i rozłączyłam się.
Teraz nikt w ogóle do mnie nie dzwoni. Nawet nie przychodzą z wizytą, nie mówiąc już o pomocy przy naprawach. To tak bardzo boli, że moi synowie potrzebują mnie tylko wtedy, gdy mam pieniądze. Nie obchodzi ich, że jestem starym człowiekiem i nie mogę pracować tak ciężko jak kiedyś.
Kto według was ma racje? Jaką radę dalibyście bohaterce naszej opowieści, aby pogodziła się ze swoimi synami? Czy lepiej przestać się z nimi komunikować?
O tym się mówi: Najmniejsza mama na świecie ryzykowała życie, by dawać je kolejnym dzieciom. Czy była bohaterką
Zerknij: Najbliższe dni będą ciężke dla wielu osób? Wszystko za sprawą cieśnienia. Co nas czeka