Chociaż jej rodzinne miasto od dawna jest zupełnie innym miastem. To drugie miasto było wielką metropolią.

Nie było w nim ciszy, życie szalało w każdej sekundzie.

Każdego roku przybywało niezliczonych turystów, miliony mieszkańców spieszyło się do pracy każdego ranka, nie patrząc w górę i nie widząc całego piękna, które się wokół dzieje.

Gdy tylko Lida się tu wprowadziła, nie mogła zrozumieć, jak minąć piękne okno i nie zatrzymać się na sekundę, nie zastygnąć, patrząc na nie.

Potem zaczęła przechodzić obok, nie podnosząc wzroku. Nie było na to czasu. Mąż, praca, dzieci.

Lida zamieszkała w dużym mieście, była bardzo szczęśliwa, że ​​znalazła okazję do realizacji siebie i opuszczenia swojego małego miasteczka.

W mieście, w którym się urodziła, życie było spokojne i nieciekawe, można tam przyjeżdżać tylko w weekendy, nie można tam mieszkać.

Przedstawiono wielkiemu miastu dwóch tubylców. Mieszkańcy stolicy wypadli dobrze.

Matka Lidy zawsze na nich czekała.

„Moi goście ze stolicy przyjechali” - babcia zawsze szeroko rozpościerała ramiona, by przytulić wnuki. Wtedy oczy matki Lidy zabłysły radością.

Moja babcia miała własną farmę, kury biegały, piał kogut, na podwórku bawiły się stary pies i kot. Jednak babcia zapomniała o wszystkim na kilka minut i cieszyła się czasem spędzanym z wnukami.

Kiedy Lida została babcią, zdała sobie sprawę, że kiedy przychodzą jej wnuki, jest to nieprzerwane święto dla jej duszy. Z wnukami zapomniała o swoich chorych kolanach, bawiła się z nimi i naprawdę chciała cofnąć czas i zostać małą Lidą, która ma jeszcze przed sobą całe życie.

Życie minęło bardzo szybko, większość z nich została.

Lida wychowała godne dzieci, rozwiodła się z mężem bez skandali i sześć miesięcy temu pochowała matkę. Postanowiła sprzedać dom w swoim rodzinnym mieście.

Wkrótce pojawili się chętni do zakupu. Przyszła omówić umowę. O Boże, kiedy tu ostatnio była... Lida szła ulicą i podziwiała tutejszą przyrodę. Z jakiegoś powodu nigdy nie zauważyła, jakie mieli piękne miasto. Domy są pomalowane, sadzi się kwiaty, a tu zielone bramy znane z dzieciństwa. Otworzyła je ostrożnie i wyszła na podwórko.

Weszła do domu.

Pachnie jak mama...

Bardzo dziwne.

Stał pusty przez pół roku, a było tak, jakby moja mama właśnie weszła na ganek.

Poszła do holu.

Na komodzie były zdjęcia, wszystkie, jej dzieci, wnuki i prawnuki. Ogromne lustro i regał.

Wspomnienia zalały Lidę.

Od razu zaczęła przypominać sobie, kiedy była mała i bawiła się z kurczakami. Pamiętała, jak pomagała matce w ogrodzie przy kopaniu ziemniaków. Przypomniała sobie, jak Michał wszedł do niej przez okno, żeby się całować.

Nie czekała na powrót Michała z wojska, dorastała i udała się na podbój stolicy. Ostrożnie otworzyła komodę, w niej naszyjnik i grzebień matki. Założyła naszyjnik i spojrzała w lustro. Piękne, ale nie modne. Jej przyjaciele ze stolicy potępiliby ją. Jednak teraz jest w porządku. To było tak, jakby mama głaskała dłonią jej szyję.

W pobliżu bramy usłyszała kroki.

- Ktoś tu jest — rozległ się głos dziecka.

Poszła do bramy.

Trzej chłopcy mają około sześciu lat. Jeden trzyma w ramionach szczeniaka.

„Dzień dobry pani, co tu pani robi? Od dawna nikt tu nie mieszka! Czy jest pani obca? ”- powiedział najodważniejszy chłopak.

„Jestem córką Anny, przyjechałam tutaj, chcę sprzedać dom” - powiedziała Lida.

„Mój dziadek powiedział mi, że ten dom można sprzedać tylko za pensa” - powiedział blondyn.

„Co to za słodki szczeniak?” - zapytała Lida.

„Poszukujemy domu dla psa. Mój dziadek nie zgodził się zabrać go do domu, mówi, że przyjeżdżam tylko na lato, a on musi się nim opiekować przez cały rok. Moja babcia zmarła rok temu, dziadek został sam, więc będzie mu ciężko. Chodźmy poszukać kogoś, komu można go dać — powiedział blondyn i wepchnął szczeniaka w ramiona Pani.

Szczeniak był bardzo malutki i brudny.

Oj! Jak pachną szczenięta.

Lida dawno zapomniała o tym zapachu.

Zawsze chciała mieć czworonożnego przyjaciela, ale jej mąż miał alergię, a potem już nie było dla szczeniąt czasu.

Szczeniak radośnie zaczął lizać ją po twarzy.

„Artem, pozbądź się tego szczeniaka” - usłyszał głos z lewej strony.

Podszedł do nich starszy mężczyzna.

„Co za niespodzianka, przyszłaś! Czy sprzedasz dom swojej matki? Rozpoznałaś mnie. W ogóle się nie zmieniłaś. To jest mój wnuk Artem. Artem, daleko od cioci, ona nie potrzebuje szczeniaka, nie będzie tu mieszkać. Lida natychmiast rozpoznała swoją pierwszą miłość.

Lida spojrzała na dom, potem spojrzała na Michała i powiedziała: „Cześć Michaił. Nie, nie sprzedam domu. Będę tu mieszkać! ”

„W porządku, pomogę ci naprawić dach. Swoją drogą, przyjdź na herbatę, a jeśli chcesz, przyjdę do ciebie. Jeśli chcesz, znowu przez okno — powiedział Michał i uśmiechnął się.

Michał i dzieci wyszli.

Lida ostrożnie położyła szczeniaka na ziemi i szepnęła mu: „Dawaj, zetrzyjmy z płotu napis„ na sprzedaż ”. Teraz to jest mój dom i twój też. Nie możesz sobie nawet wyobrazić, ile rzeczy cię czeka. Niedługo wakacje, przyjdą wnuki. I możesz się ze mną zgodzić, że Michał pozostał taki, jakim był kiedyś. „

Szczeniak biegł szczęśliwie.

Lida zdała sobie sprawę, że jest teraz w domu.

JAK INFORMOWAŁ PORTAL „ŻYCIE”: TAKIEJ BURZY W STOLICY JESZCZE NIE BYŁO. MIESZKAŃCY MIASTA ZAPAMIĘTAJĄ WCZORAJSZY WIECZÓR NA DŁUGO. SAMOCHODY LEDWO PORUSZAŁY SIĘ PO ZALANYCH ULICACH

PORTAL „ŻYCIE” PISAŁ RÓWNIEŻ O: WCZORAJSZY RAPORT DOBOWY W ZWIĄZKU Z WYKRYTYMI PRZYPADKAMI KORONAWIRUSA NIE WYGLĄDA OBIECUJĄCO. MAZOWSZE PONOWNIE NA PIERWSZYM MIEJSCU, PADŁ NOWY REKORD

JAK INFORMOWAŁ RÓWNIEŻ PORTAL „ŻYCIE”: WARSZAWA: ZASKAKUJĄCY WYPADEK W SAMYM CENTRUM MIASTA. MĘŻCZYZNA POTRĄCIŁ KOBIETĘ JADĄC NA HULAJNODZE ELEKTRYCZNEJ. SPRAWCA UCIEKŁ Z MIEJSCA ZDARZENIA