Dzieci współczują ojcu przekonują mnie, żebym do niego oddzwoniła, zebrali się w sobie, ale jak?

Mąż powiedział, że bardzo mnie kocha, jak twierdzi moja teściowa.

Mój mąż i ja mieszkaliśmy razem przez czterdzieści lat, miesiąc temu była to tylko rocznica.

Mam teraz 65 lat, a mój mąż jest o 9 lat starszy. Żyliśmy dobrze, z szacunkiem, zaufaniem. Nie mieliśmy zbyt wiele, ale nie cierpieliśmy braków. Mieszkam w centrum dzielnicy, mój mąż przez całe życie był kierowcą, a ja pracowałam w szkole. Oboje jesteśmy na emeryturze, ale mój mąż czasami dorabia w transporcie, a ja udzielam korepetycji.

Tak właśnie żyliśmy i wszystko było w porządku. Wychowaliśmy syna i córkę, opiekowaliśmy się wnukami i zawsze czekaliśmy na gości.

A oto czterdziesta rocznica naszego małżeństwa. Postanowiliśmy świętować spokojnie, w rodzinnym gronie. Ugotowałam pyszny obiad, dzieci przyszły z wnukami, przyszły dwie pary sąsiadów, nasi najbliżsi przyjaciele.

Spędzaliśmy dobrze czas, jedliśmy, piliśmy trochę. Kiedy goście się rozeszli, usiedliśmy, aby napić się herbaty z mężem, a wypożyczony film został włączony. Okazało się, żę dalsza część wieczoru zapowiadała się romantycznie, rozmawialiśmy, zaczęliśmy wspominać nasze życie, różne wydarzenia.

Mąż powiedział, że nadal bardzo mnie kocha, że ​​jest wdzięczny, że jestem taka dobra i mądra. A potem powiedział, że coś ciąży na jego duszy przez wiele lat. I że naprawdę chce się tego pozbyć, żeby do końca życia nie było między nami więcej tajemnic… Odpowiedziałam, że uważnie go słucham.

I — jak grom z jasnego nieba — informacja: kiedy najstarsza córka miała 5 lat, a ja spodziewałam się syna, mój mąż pojechał na pół roku do Europy, żeby zarobić dodatkowe pieniądze na remonty w domu mojej babci, w którym wtedy mieszkaliśmy i spędziliśmy całe życie.

Więc wtedy mnie zdradził… ​​Potem jeszcze kilka razy zerwał z tą kobietą. Wkrótce wyszła za mąż, urodziła dziecko. Ich związek jest w prawdzie przeszłością, ale mąż przyznał, że nadal podejrzewa, że ​​ma dziecko z tamtą kobietą…

Ten szczęśliwy koniec naszego szczęśliwego życia razem był jak cios w samo serce.

W wieku 65 lat, po czterdziestu latach wspólnego życia, zawiozłam męża do jego starego mieszkania, do jego matki.

Kilka dni po jego wyznaniu posłuchałam siebie i zdałam sobie sprawę, że nie mogę już być szczęśliwa z tym człowiekiem.

Tak, siedzę teraz sama w domu, chociaż wyję jak wilk z samotności, w duszy jest zimno. Jednak nie wybaczyłam mu „prezentu”, który podarował mi w 40. rocznicę ślubu. Dzieci żalcie się, wspierajcie ojca, namawiajcie, żeby oddzwonił, żeby się spotkał.

Jednak jak? Mężczyzna ciągle pisze wiadomość, że beze mnie jest mu bardzo ciężko, że kocha… Teściowa nawet dzwoniła. Ale raczej nie zmienię zdania. Lepszy biedny koń niż brak konia. Ciężko jest obok niego, nie wspominając o łóżku. Niech szuka swojego potomka, dowiaduje się o dziecku, jeśli chce.

Czas pokaże, może nie zostanę sama na starość. No, a jeśli tak — to będzie oznaczać taki los.

To też może cię zainteresować: CZY NA STAREJ MONECIE MOŻNA ZAROBIĆ 2,8 MILIONA ZŁOTYCH? JEDNEMU Z KOLEKCJONERÓW WŁAŚNIE SIĘ TO UDAŁO! POD KONIEC LISTOPADA PADŁ PRAWDZIWY REKORD

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: KIEROWCY JUŻ OD SOBOTY MUSZĄ SIĘ PRZYGOTOWAĆ NA ZMIANY W PRZEPISACH. WIELE Z NICH JEST NA PLUS, ALE NIE WSZYSCY BĘDĄ Z TEGO ZADOWOLENI. O CO CHODZI