13 stycznia podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nieznany mężczyzna zaatakował na scenie prezydenta Gdańska. Paweł Adamowicz został raniony nożem. Mimo szybkiej interwencji lekarzy nie przeżył.

Te wstrząsające chwile z początku 2019 roku pamiętają wszyscy Polacy. Cały kraj pogrążyła w żałobie ta strata. Jednak najbardziej dotkliwa była dla bliskch zmarłego prezydenta, którym do dziś trudno wrócić do normalnego funkcjonowania bez taty i męża...

Zwłaszcza teraz, gdy zbliżają się święta Bożego Narodzenia rodzina wspomina wspólne chwile z Pawłem Adamowiczem. Magdalena Adamowicz w rozmowie z "Vivą" postanowiła opowiedzieć o tęsknocie i pustce, jaka pozostała po stracie ukochanego.

"Najtrudniejszy czas właśnie się zbliża. Minęło już Święto Zmarłych i urodziny Pawła, drugiego listopada, a teraz przede mną Boże Narodzenia. Zwykle spędzaliśmy je u Piotra, brata Pawła, i jego rodziców, a potem szliśmy do moich, do ich dużego domu. Mieliśmy tam zaanektowany jeden pokój, który nazywaliśmy „apartamentem prezydenckim”. Taki mały skromny pokoik… U rodziców spędzaliśmy nawet dwa dni i było zawsze tak wesoło. Wspólnie śpiewaliśmy kolędy, nie kłóciliśmy się o politykę, zresztą mieliśmy takie same poglądy."

Jak wygląda życie Magdaleny Adamowicz po stracie męża?

Mimo, iż niebawem od śmierci prezydenta minie rok, tęsknota wciąż doskwiera jego bliskim. Nie da się zapomnieć o kimś, kto znaczył tak wiele.

"Ta tęsknota jest jeszcze gorsza niż na początku. Teraz jest mi dużo trudniej."

Magdalena Adamowicz przyznaje, że do tej pory przypomina sobie chwile z mężem. Czasem ma nawet wrażenie, że jest on tuż obok niej. Wspomnienia przywołują nawet najdrobniejsze codzienne czynności.

"Paweł zawsze wcześniej zasypiał, bo wcześniej wstawał, ja natomiast kładłam się,jak wszyscy już się położyli. Wsuwałam się do łóżka, takiego nagrzanego, ciepłego i wtulałam się w Pawła. Ostatnio spałam z Tunią, a nasz pies Zeus ułożył się w nogach i pochrapywał. Jak Paweł. Wtuliłam się w Tunię, ona objęła mnie przez sen i jeszcze to pochrapywanie Zeusa. Miałam złudzenie, jakby to Paweł leżał koło mnie."

Kobieta wspomina, jak wyglądało ich życie razem. Ponadto, opowiada o fundamentach relacji, jaka ich łączyła.

"Była przyjacielska, była serdeczna. My nawet nie mieliśmy czasu, żeby się kłócić i bardzo się we czwórkę przyjaźniliśmy. Mogliśmy sobie wszystko powiedzieć. Paweł nie obarczał mnie swoimi urzędowymi problemami. Czasem nawet byłam zła, gdy przeczytałam coś, o czym mi nie powiedział. Odpowiadał: „Kochanie, nie chciałem cię denerwować”. Częściej opowiadał o przypadkowo spotkanych ludziach, o ich losach i jak im pomaga. To niesamowite, ci ludzie teraz do mnie piszą, opowiadają, jak zmieniło się ich życie."

Dodaje też, co tak naprawdę stanowiło istotę ich małżeństwa:

"Ważne, że miał stabilny dom i doceniał moją wyrozumiałość. Powtarzał: „Ty jesteś moim aniołem z cudownymi skrzydłami”. Wiedział, że ten anioł nad nim czuwa. I że o której by nie wracał do domu, to ja byłam. Zawsze. A gdy wyjeżdżał, przygotowywałam mu walizkę. W weekendy jedliśmy razem śniadania, to Paweł robił świetną jajecznicę. W niedziele chodziliśmy na obiady do jego rodziców, po czym on wyciągał się na swoim kawalerskim łóżku, a córki kładły się po jego obu stronach i zasypiali na pół godzinki. A potem szliśmy na Stare Miasto na lody. Jeśli akurat miał wolną niedzielę. Takie wspomnienia przechowuję. I to one pomagają mi żyć."

Warto sobie przypomnieć...MAGDALENA ADAMOWICZ WSPOMINA MĘŻA. " Z UTRATĄ CIELESNOŚCI FIZYCZNEJ ŻYCIE SIĘ NIE KOŃCZY"

Portal "Życie" pisał: MAŁGORZATA ROZENEK CIESZY SIĘ ŚWIĄTECZNĄ ATMOSFERĄ NA JARMARKU W BERLINIE. FANI SĄ OCZAROWANI NAJNOWSZYMI ZDJĘCIAMI NA INSTAGRAMIE

Informował również: USŁYSZAŁA OCZEKIWANE SŁOWO I MA NADZIEJĘ NA ZGODĘ. KLAUDIA EL DURSI MÓWI O KULISACH ZATARGU Z KINGĄ