Jak podaje "Pikio", na traumę wyniesioną z czasu hospitalizacji, złożyła się nie tylko jego choroba i strach o własne życie, lecz to, czego był tam świadkiem. Jak przyznał sam aktor, to traumatyczne doświadczenie odcisnęło na nim piętno.

To, co widział potęgowało strach

YT

Placówka, do której trafił Tomasz Stockinger, pełna była cierpiących i przerażonych pacjentów, ale i takich w stanie krytycznym, w długotrwałych śpiączkach, umierające... Świadomość, że znalazł się wśród nich i obraz ich cierpienia, potęgował tylko ogromny już strach aktora. Jak wyznał "Faktowi", jeszcze nie zdołał w sobie zatrzeć tego doświadczenia.

O ile jestem w dobrej formie fizycznej, to w grę wchodzą też te psychiczne sprawy. Gdzieś z tyłu głowy jeszcze jestem "draśnięty" tym wszystkim, co przeszedłem. Mam traumę, bo widziałem osoby cierpiące, umierające czy pozostające w różnych śpiączkach. Sam byłem przez jakiś czas w beznadziejnym stanie. Czułem strach, bo byłem tak blisko najgorszego, ale powolutku wracam!

Gdy zaistniała u aktora natychmiastowa potrzeba pomocy medycznej, siedział właśnie w swoim ulubionym fotelu. Przyznał, że jak tylko wrócił ze szpitala do domu, od razu w nim zasiadł. Tomasz Stockinger przyznał, że powoli wraca do sprawności, więc będzie mógł w pełni zaangażować się w pracę na planie "Klanu", którego nowe odcinki zaczną powstawać na przestrzeni czerwca.

Nam pozostaje życzyć aktorowi szybkiego powrotu do zdrowia.

Jak informował portal „Życie”: BĘDZIE NOWY KONFLIKT W SHOW-BIZNESIE? KOŁAKOWSKA I LIPIŃSKA CHYBA SIĘ NIE LUBIĄ. O CO IM POSZŁO

Przypomnij sobie: CZY SZCZEPIONKA NA KORONAWIRUSA BĘDZIE PRZYMUSOWA? OFICJALNA ODPOWIEDŹ ŁUKASZA SZUMOWSKIEGO WSZYSTKO WYJAŚNIA