Dziś – 17 stycznia, obchodzimy siódmą rocznice odejścia „Matki Królów”- Jadwigi Kaczyńskiej, kobiety o tak ogromnej sile, którą ciężko sobie wyobrazić.

Jak wspominał mamę Jarosław Kaczyński, była niesamowitą osobą:

„Była mądrą, dobrą Kobietą, troskliwą Matką, niosła ze sobą i przekazywała innym piękną tradycję polskiej inteligencji, patriotyzmu, uczciwości, zaangażowania w sprawy innych, otwartości wobec ludzi bez względu na ich życiową pozycję, głębokiego przywiązania do rodziny i Kościoła”, wspominał mamę Jarosław Kaczyński.

Tamten dzień...

Pani Jadwiga Kaczyńska w momencie tragedii z dnia 10 kwietnia 2010 roku, przebywała w szpitalu. Kobieta nie posiadała wówczas pełnej świadomości, odzyskała ją pod koniec maja. Wtedy to, przed Jarosławem Kaczyńskim stanęło ogromne zadania. Musiał powiedzieć matce o śmierci jej dziecka.

O tym, co czuła wówczas matka, która straciła swoje dziecko, pani Jadwiga zdecydowała się opowiedzieć w szczerym wywiadzie dla magazynu „Viva”.

„Długo unikałam dziennikarzy. Bałam się, że nie powstrzymam łez. Ale nie chcę, żeby myślano, że zapomniałam, że było, minęło. To nigdy nie minie. Tydzień temu Jarek wszedł do mnie. Obudziłam się i pytam: »To ty, Leszeczku?«”.

Po dwóch latach od tych tragicznych wydarzeń, Jadwiga Kaczyńska w dalszym ciągu nie mogła pogodzić się z sytuacją. Mimo to, kobieta zdecydowała się opowiedzieć dziennikarzom o dniu, w którym dowiedziała się o śmierci Lecha Kaczyńskiego:

Pamiętam ten dzień, kiedy się ocknęłam. Usłyszałam padający deszcz. Ten szmer deszczu będę pamiętać już zawsze. Zapytałam Jarka: „Gdzie jest Leszek?”. Odpowiedział, że w Brazylii. „W Brazylii mówią po portugalsku, a Marylka chyba nie zna portugalskiego – zmartwiłam się. – Dlaczego nie zadzwoni?”. „Tam, gdzie czekają na statek, nie ma telefonów”, odparł Jarek.

Ale twierdził, że codziennie z Pałacu Prezydenckiego telefonuje do Leszka i że Leszek mnie całuje i pozdrawia. I Iza Tomaszewska i ksiądz Indrzejczyk. A oni już nie żyli… Tak plastycznie mi opowiadał, obsadził nawet wszystkie kabiny na tym statku. Pytałam ciągle: „A kto siedzi w tej kabinie? Kto w tamtej?”. A on rzucał nazwiskami.

Niepokojący sen

Pani Jadwiga przeczuwała jednak, że z jej dzieckiem stało się coś złego.

Matka zawsze ma przeczucia. Ale jak mi Jarek wreszcie powiedział, nie uwierzyłam mu. Zupełnie to do mnie nie dotarło, chociaż podobno bardzo płakałam. Przyjechała Marta z Gdańska, oboje byli przy mnie. Ale ja tamtego dnia nie pamiętam, wyparłam go.

Dopiero gdy przenieśli mnie z erki do normalnej separatki, pierwszej nocy miałam sen. Leci samolot z Leszkiem i Marylką i na niego napadają, strzelają. Tak jakby nasi czy obcy. To było takie niejasne. Samolot odfruwa i rozbija się.

Kiedy Jarosław Kaczyński wyznał matce prawdę, ta – przygotowana przeczuciami, przyjęła ja ze spokojem. Nigdy jednak nie pogodziła się ze stratą ukochanego syna i synowej – wobec której, kobieta była niegdyś sceptyczna.

Tak, ale szybko mi to minęło. Potem bardzo polubiłam Marylkę. Była taka wesoła, lubiła muzykę, lubiła teatr. I wykazywała wybitne zdolności do języków. Francuski, angielski, hiszpański, włoski, rosyjski. A poza tym miała taki dobry kontakt z ludźmi.

Strach przed Rosją Putina

Jak wyznała Jadwiga Kaczyńska, nie chciała alby syn leciał do Rosji. Jak sama stwierdziła, Rosji zwyczajnie się bała.

Znałam historię, los mojego brata, rodziny mojego męża i tylu, tylu innych. Wiedziałam, co dzieje się w Rosji Putina. Wiedziałam o Gruzji, o roli, jaką Leszek odegrał w wojnie 2008 roku. (…) Gdybym była zdrowa, pewnie bardzo bym prosiła Leszka, by tam nie leciał, ale nie byłam przytomna, można powiedzieć: byłam półprzytomna.

Przypomnij sobie o… OBNIŻONE ŚWIADCZENIA 500 + DLA EMERYTÓW. SENIORZY ODCZUJĄ NA WŁASNEJ KIESZENI SKUTKI WALORYZACJI

Portal Życie pisał również o… CZY ZNASZ NAJSTARSZEGO ŻYJĄCEGO POLSKIEGO AKTORA? 7 STYCZNIA SKOŃCZYŁ 100 LAT