Pracowaliśmy razem przez pięć lat, komunikując się wyłącznie po koleżeńsku, nic więcej. Jednak czułem, że Sandra zwróciła na mnie szczególną uwagę i podobało mi się to.

Wybierając miłość, straciliśmy większość przyjaciół. Powody są zaskakujące!

Zbliżyliśmy się do siebie podczas imprezy firmowej, przegadaliśmy wtedy cały wieczór, a potem kontynuowaliśmy relację poza pracą. Sandra jest ode mnie starsza o piętnaście lat, ale nam to wcale nie przeszkadzało.

Nie zauważałem różnicy. Wygląda świetnie, wcale nie jak na swój wiek. Kiedy nasz związek stał się poważny, dowiedzieli się o tym moi rodzice. Rodzina się ode mnie odwróciła. Na początku mama i tata przekonywali mnie do zerwania tej relacji przez prawie dwa miesiące.

Nazwali mnie alfonsem! To nie mieści się w głowie!

Powiedzieli, że Sandra do mnie nie pasuje, a potem, upewniwszy się, że jestem nieugięty, przestali się odzywać. Przyjaciele Sandry i jej rodzice też się z nami nie komunikują. Myślą, że jestem alfonsem, że mieszkam z nią tylko dla zapewnienia sobie darmowego dachu nad głową. Takie stereotypy bardzo bolą, ale nic nie mogę z tym zrobić...

Nie widzę sensu wystawiania naszego małżeństwa i prywatnego życia na widok publiczny, ale moja żona namówiła mnie do podzielenia się naszą historią z innymi. Uważa, że ​​może to pomóc ludziom pozbyć się stereotypów. Z powodu tak małej rzeczy, jak różnica wieku, musieliśmy stawić czoła zastraszaniu. Szkoda, że ​​wszystko tak się potoczyło.

Zostało nam tylko kilku bliskich przyjaciół. Doceniamy ich za zrozumienie i lojalność. Wszystko nam pasuje, myślimy o wspólnych dzieciach. Tymczasem niektórzy znajomi wciąż dyskutują i potępiają nas. Dlaczego ludzie nie mogą po prostu żyć swoim życiem? Uważam, że dopóki nie robimy nikomu krzywdy, nie powinniśmy spotykać się z taką stygmatyzacją!

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Plotki na temat operacji plastycznej Małgorzaty Sochy. Wszystko wyszło na jaw podczas ostatniego eventu

O tym się mówi: Anna Lewandowska opuszcza w pośpiechu Katar. Dlaczego zostawiła Roberta samego