Jeszcze się uczyłam, kiedy moje życie wywróciło się do góry nogami. Miałam zostać mamą, a rodzice wyrzucili mnie z domu. Ja i ojciec dziecka musieliśmy natychmiast znaleźć mieszkanie i prace. Udało mu się zaczepić w nocnym klubie, jako ochroniarz. Rosły chłopak świetnie nadawał się do takiej pracy. Ale oczywiście pracował na czarno.

Przez to nie zawsze dostawał tyle pieniędzy, ile faktycznie wypracował. Ale pieniądze były nam potrzebne, więc nie narzekaliśmy.

Na początku mieszkaliśmy z rodziacami, każdy z nas ze swoimi. Dopóki dałam radę, robiłam manicure w domu. Kosztował niewiele - 70 lub 100 zł, w zależności od tego, jak bardzo był skomplikowany. Niestety rodzice nie do końca doceniali to, co robiliśmy.

Kiedy nie mogłam już pracować, kładłam się i czytałam książki. Moja mama była ciągle niezadowolona. Jej zdaniem ​​Krzysztof zrujnował mi życie, bo przez niego nie chodziłam do szkoły.

Nie podobało jej się, kiedy broniłam swojego chłopaka. Nie byłam jej w stanie wytłumaczyć, że to jest moje życie i mój wybór. Jedyne, czego od niej oczekiwałam to odrobina cierpliwości i wsparcia. Niestety sprawy nie potoczyły się tak, jak tego chcieliśmy.

Krzysztof też nie miał w domu łatwo. Nieustannie kłócił się z rodzicami. Chcieli, żeby mnie zostawił. Pozbył się problemu. Ale on się na to nie zgodził. Stwierdzili, że nie ma sensu z nami rozmawiać. Po prostu wyrzucili nas z domu. Byłam wtedy w ósmym miesiącu ciąży.

Zabraliśmy swoje rzeczy i pojechaliśmy do babci Krzysztofa. Anna przyjęła nas z otwartymi ramionami. Pomogła nam we wszystkim. Krzysztof i Anna odebrali mnie z oddziału położniczego.

Nie powiedzieliśmy rodzicom o dniu ukończenia szkoły. Nie chcieliśmy ich widzieć. Zadzwonili raz, ale nie chciałem odpowiadać. Kiedy Krzysztof skończył osiemnaście lat, znalazł legalną pracę w sklepie sportowym. Bardziej lubił tę pracę. Niestety pieniądze nam nie wystarczyły.

Krzysztof zaczął pracować na nocnej zmianie na stacji benzynowej. Ja też nie siedziałam bezczynnie. Znowu zaczęłam robić manicure. Wreszcie udało się nam poprawić naszą sytuację materialną.

Z czsem wszystko zaczęło się układać tak, jak powinno być. Ciężko pracowaliśmy i udało się nam otworzyć sklep z używaną odzieżą. Mieszkamy razem, mamy w planach kupić dom. Nie zapomninaliśmy o Annie, która tak wiele dla nas zrobiła. Teraz przyszła pora się jej odwdzięczyć. Spędzaliśmy z nią święta, zabieraliśmy na wakacje.

Wszystko było dobrze. Niespodziewanie zadzwonił do mnie mój ojciec. Potrzebował pomocy. Przy okazji wypomniał mi to, że łożył na mniej pieniądze i zajmował się mną. Jak zwykle! Kiedy tego potrzebował, wspomniał o tym i nie pamiętał, jak wyrzucili mnie z domu.

Kiedy odmówiłam, był zaskoczony. Nie spodziewał się, że to zrobię. Potem zadzwonił tata Krzyśka. Okazało się, że stracił pracę. Ledwo starczało im na życie, musieli oszczędzać na wszystkim. Rozpaczliwie prosili o pieniądze. Wiedzieli o naszej małej firmie i o tym, że dobrze sobie radzimy.

- Nie jestem twoim synem. Nie pamiętasz? - odpowiedział Krzysztof i również zablokował swoich rodziców.

Nie mamy wyrzutów sumienia. Zdecydowaliśmy się założyć rodzinę w młodym wieku i nigdy nie chcieliśmy być utrzymankami rodziców. Potrzebowaliśmy tylko odrobiny moralnego wsparcia i dachu nad głową. Nie dostaliśmy od nich żadnej z tych rzeczy.

Nasi rodzice zbierają owoce tego, co nam zrobili.

Jak informował portal "Życie Polska": SMUTNA WIADOMOŚĆ DLA FANÓW IGI ŚWIĄTEK! TENISISTKA NIE MA POWODÓW DO RADOŚCI. CO SIĘ STAŁO

Przypomnij sobie: ZAMIESZANIE WOKÓŁ BRYTYJSKIEJ RODZINY KRÓLEWSKIEJ! TYM RAZEM DO NIEPOROZUMIENIA MIAŁO DOJŚĆ PRZEZ CHRZEST CÓRKI KSIĘCIA HARRY'EGO I MEGHAN MARKLE

Portal "Życie Polska" pisał również: DAWID KWIATKOWSKI WYZNAŁ CAŁĄ PRAWDĘ. JEGO TAJEMNICA WYSZŁA NA JAW. O CO CHODZI