Mam 30 lat. Od kilku lat jestem zmuszona mieszkać z teściową. Po śmierci męża ciężko zachorowała. A mój mąż zdecydował, że powinniśmy ją zabrać do domu. „Moja mama zasługuje na to, co najlepsze. Zaopiekujemy się nią!”.

Na początku wszystko było w porządku. Pani Kasia szybko doszła do siebie. Z każdym dniem czuła się lepiej. Zaczęła mi nawet pomagać. Właśnie urodziłam swoje pierwsze dziecko i było to dla mnie bardzo trudne. Starałam się wszystko zrobić sama, ale pomoc bardzo mi się przydała. Teściowa również była bardzo zadowolona z opieki nad dzieckiem.

Żyliśmy w pokoju dokładnie półtora roku. Podczas mojej drugiej ciąży zaczął się horror. Ciąża była bardzo trudna i praktycznie nic nie mogłam zrobić. W domu często panował lekki bałagan, a mąż zostawał bez obiadu. Teściowej się to nie podobało. Każdego dnia powtarzała mi, że nie powinno tak być. Codziennie twierdziła, że ​​jestem okropną żoną. Dzięki jej zachowaniu trafiłam do szpitala, i prawie straciłam dziecko.

Byłam w szpitalu prawie dwa miesiące, a po powrocie do domu byłam w szoku. Postanowiłam zrobić niespodziankę i niespodziewanie wróciłam do domu. Nic nie powiedziałam mężowi. Pomyślałam, że to miło. Ale kiedy wróciłam, poznałam straszną prawdę o życiu.

Mój mąż zjadł kolację przy świecach z kobietą. Rozpoznałam ją natychmiast. Córka przyjaciółki mojej teściowej. Tak słodko rozmawiali z mężem, że nie mogłam powiedzieć ani słowa. On spojrzał na mnie, a ja na niego. I cicho wyszedłаm. Żadnych łez i napadów złości.

W tym czasie mój syn był z moimi rodzicami. I pojechałam do nich. Spodziewałam się, że mój mąż przeprosi. Przyjdzie i przynajmniej coś wyjaśni. Ale nie.

W 9 miesiącu ciąży, wystąpiłam o rozwód, a teraz myślę: czy mam rację?